Przygoda zaczęła się w piątek, kiedy odebrałam Monikę z pociągu i pojechałyśmy do Nell. Pół nocy spędziłyśmy, siedząc na dachu i rozmawiając i już wiedziałam, że ten weekend będzie cudowny. I był! Słuchajcie.
Chciałabym zacząć od tego, że mam najcudowniejszą przyjaciółkę pod słońcem i jeśli ktoś spyta mnie o najlepszą rzecz, jaką ktoś dla mnie w życiu zrobił, bez wahania wymienię to jako pierwszą. Chociaż urodziny mam dopiero za miesiąc - w dodatku nie są to żadne ważne urodziny i nadal jest mi strasznie głupio - w nocy z piątku na sobotę dostałam swój urodzinowy prezent (NA DACHU!!!). Przez kilka godzin (właściwie to nadal) nie byłam w stanie używać słów, a tym bardziej opisać swoich uczuć, bo to najpiękniejszy materialny prezent, jaki mogłam sobie wyobrazić. Nie pamiętam nawet, czy podziękowałam, ale samo "dziękuję" chyba nie byłoby w stanie oddać mojej wdzięczności jakkolwiek. Minęły prawie dwa dni, a ja dalej dotykam jej z niedowierzaniem, że stoi obok mnie na półce, tak po prostu, jak każda inna moja lalka i robi mi się ciepło na sercu, kiedy na nią spoglądam. Otrzymała imię Brie.
Dal Heiwa, Pullip Canele, Dal Mocha |
Wszystkie trzy lalki ze zdjęcia mam dzięki Monice (nie jest mi ani trochę mniej głupio, że tyle dla mnie robi, ale oczywiście cieszę się tak bardzo, jak tylko mogę).
Po lewej Phoebe, czyli Dal Heiwa, którą już wam pokazywałam. Z prawej Marzipan, Dal Mocha.
W środku mój urodzinowy prezent - moje największe Pullipowe marzenie - Pullip Canele, którego miałam nigdy nie mieć (a nawet nie dotknąć) - wiecie, takie niemożliwe, sięgające poziomu wzdychania do idola, który nie żyje od dwudziestu lat. Nie potrafię opisać tego, jak bardzo się nie spodziewałam, więc musicie sobie to wyobrazić. No ale jednak jest, a ja uciekałam do toalety w obawie, że rozpłaczę się ze wzruszenia jak dzieciak - tylko tak jestem w stanie opisać swoje uczucia.
Co do Marzipan - nie jest jeszcze całkiem moja, bo muszę ją spłacić, ale jest u mnie. Jestem w niej zakochana, to najśliczniejsza dal mocha, jaką widziałam na polskich grupach!
Przed piątą położyłyśmy się spać na jakieś dwie godziny, żeby wstać rano i jechać do Katowic na lalkowe spotkanie organizowane przez Polę!
Teraz mogę przejść do katowickiego meeta, bo i tak nie jestem w stanie opisać, jak szczęśliwa jestem, będąc w posiadaniu Canele.
Brie z lalką Moniacza - Alice du Jardin o imieniu Primrose
Pullip Hatsune Miku |
Najładniejsza Miku świata!
Pullip Tokidoki Luna należąca do Wiku
Pullip Mocha custom, należąca do Kamili
A tu - jako przerywnik - dziewczyny ustawiające Pullipki do grupowego zdjęcia c:
Żeby być konsekwentną, od lewej mamy: Bloody Red Hood Moniacza (Chanamon), Pullip Yonę Pauliny (Bonnie), Pullip Classical Alice Dżemy (Mary Jane?), Amikę (custom) Poli, Pullip Mochę Pauliny, moją Vanillę, na górze Kirsche Poli (Blair), a na dole moją Yui.
A to Brie z cudowną mochą Pauliny!
Pullip Alura Dżemy <3
Dal Phoebe Wiku
Little Pullip na obitsu 11, należała do Wiktorii Gajek, niestety nie mam pojęcia jaki to model.
Dwie Dal Madoki!!! Po lewej Pai Poli, po prawej Brooklyn Wiku
A tu Pai i Ari w takich samych sukienkach
PORZE! To Amika Poli - była c u d o w n a
Dal Another Soldier Rabbit(?)!!! Nie jestem pewna nazwy modelu, bo google pokazuje kilka opcji, ale na żywo była bardzo fajna i - przede wszystkim - naprawdę fajnie było ją zmacać, jako że tylko ta seria ma taki kolor "skóry". Lalka należała do Kamili i była z serii Another Alice.
Pullip Kirsche o imieniu Blair - kolejna lalka Poli
Przepiękna Victorique de Blois Pauliny
Pullip Karen Dżemy
Dal Angry Nell - Soyi
Midnight Velvet Kamili
Trzy Dal JouJou! Moja Ari oraz dwie pozostałe należące do Kamili
Mary Jane, monsterek oraz Groch
Mary Jane - Pullip Classical Alice
Isul Light Martyny!
A tu may Byulki - Cocotte, Sucre i Paradis - wszystkie Kamili
Cocotte niesamowicie rozczarowała mnie na żywo - na tyle, że wyrzucam ją z wishlisty, natomiast Sucre zdecydowanie tam wraca.
Sami zobaczcie jaki śliczny cukier!
A tu mamy Bonnie i Mary Jane razem
Moja ukochana Jiyeon! Pullip Regeneration Noir należąca do Nell - uwielbiam ją całym serduszkiem
Taeyang Missionary Wiku
Pojawiło się około siedemdziesięciu lalek - oczywiście nie mam zdjęć wszystkich, zwłaszcza, że prawie nie robiłam zdjęć lalkom Moniacza - bo widuję je na tyle często, że mogę to zrobić kiedykolwiek. Oprócz tego, starałam się fotografować raczej modele, których wcześniej nie widziałam, a chciałam zobaczyć - z czystej ciekawości lub sympatii. Żałuję, że nie dorwałam Clary, o której obecności zapomniałam, zgubiłam zdjęcie Pullip Jaldet - Cornice i Cielowi zdjęcia zrobiłam tylko telefonem, więc nie wrzucam.
Po meecie udaliśmy się do pubu zintegrować się przy piwie, a później ja i Monika wróciłyśmy do Wrocławia, a następnie do mnie. Dziś odwiozłam ją na pociąg do Poznania - przez co jest mi naprawdę przykro. Chciałabym, żeby ten weekend trwał wiecznie, dawno nie byłam tak szczęśliwa, jak przez te dwa dni, naprawdę. Spędzanie czasu z przyjaciółmi to dla mnie mnóstwo pozytywnej energii do dalszego działania!
Na koniec wrzucam zdjęcie opisujące mnie przez te dni - Brie towarzyszy mi dosłownie 24 godziny na dobę i nadal nie potrafię uwierzyć w jej obecność! Czy wspominałam jak bardzo kocham moją przyjaciółkę? Nie? No to teraz mówię. Dobranoc!
Wspaniały prezent! Cudowną masz przyjaciółkę😀
OdpowiedzUsuńSuper fotki z lalkowego meetu. Tyle ślicznych panienek😍
Fantastyczna relacja, spotkanie musiało być super, a do tego taka przyjaciółka to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuńPullip Mocha do zacałowania!
OdpowiedzUsuńCudowny prezent! Widać, jak wiele ten weekend dla Ciebie znaczył ;).
OdpowiedzUsuńJa swoją lalkę także dostałam od przyjaciółki, wiem ile taki prezent znaczy i jak bardzo jest ważny :).