czwartek, 3 grudnia 2015

#17 Nowe spojrzenie na świat

Moje dziewczynki  mają nowe oczka!
Wpadłam tu tylko się nimi pochwalić, bo jeszcze nie miałam czasu układać historyjki, choć bardzo bym chciała. Ale obiecuję, że kolejny post, będzie historyjką!

Mei jest już gotowa. Póki co nie planuję w niej żadnych zmian. Jest urocza i lekko psychodeliczna, taka, jaka miała być od początku.
Ivy potrzebuje jeszcze nowego wiga. Myślę też nad repaintem, bo ten różowy makijaż nie chce współgrać z pomysłem na nią. Zobaczymy.
A Lou ma na tym zdjęciu wodogłowie. Ale wygląda teraz uroczo.

No i zrobiłam Mei ładne zdjęcia. Znowu ją faworyzuję, co ja mam na to poradzić...


Do napisania!

czwartek, 12 listopada 2015

#16 Kolejna słodycz u moich progów

Hejka! Wiem, wiem, nie było mnie tu trochę, ale mam bardzo dużo zdjęć Mei, Lou i... Ivy. Tak, w moim domu pojawiła się nowa dyniogłowa mieszkanka - Dal Puki, najśliczniejsza dal na świecie. Zbierałam na nią najdłużej, ale chyba najmniej się z niej cieszyłam. Zrobiłam jej trochę zdjęć i stała sobie grzecznie, bo nie wyglądała tak, jak chciałam. Nie czułam, że to moja lalka. Zapomniałam, że przecież wymaga zmian i już siedziała w kopercie na wymianę, ale jednak wyjęłam ją, ubrałam i postawiłam obok sióstr i zaczęłam się zastanawiać, co mi odbiło. Jest przecież śliczna i tak ładnie wygląda z Mei i Lou! 
 No więc... oto lalka uratowana od wymiany, Ivy.


Jej wygląd będzie na razie niespodzianką, ale nie będzie słodką blondyneczką, to rola Mei. 

(o nie, to zdjęcie powinno być ocenzurowane, Mei nie ma majtek!)
 

















 Ivy ma też zdjęcia w liściach!


Mei, Lou oraz Ivy na jednym zdjęciu. Czyż nie są razem urocze?

To zdjęcie stało się jednym z moich ulubionych mimo, że mojej ulubienicy na nim nie ma. Dziewczyny wyglądają na nim tak tajemniczo i rozkosznie!
To już tak żeby Ivy nie poczuła się zbyt ważna. Lou i wrzosy. Wrzosy i Lou. Mimo jesieni, pogoda była wiosenna.
A to taka domowa piżamowa wersja Mei. Ona jest słodka i urocza na każdym zdjęciu.
Łamiemy rutynę! Wstawiamy kota obsypanego brokatem na bloga o lalkach! Wiem, że zdjęcie jest rozmazane (sfotografowanie TEGO kota to prawdziwe wyzwanie), ale naprawdę je lubię.
No to nic, na następny raz przygotuję mniej opisowy post, więcej będzie się działo, więc... do następnego!

środa, 23 września 2015

#15 Plenerków dwóch

Właśnie! Żadnej wyjątkowej okazji nie ma na wpis, ale czy musi? Jakiś czas temu byłam na spacerze w lesie, porobiłam oczywiście fotki. Mamy tu więc połączenie lasu, ogrodowej sesji i parę luźnych zdjęć. No nic, zapraszam do oglądania!
Zacznijmy od lasu...

Rozczochrańce na mchu

Nie pierwszy raz... Mei na drzewie!
Trochę uwagi dla Louise

Mei i grzybki
No to może sesja ogrodowa?

Lou wygląda tu prawie słodko, tylko ta szyja :<
Akuku!

Zakochałam się w tym zdjęciu. Sama nie wiem czemu, jest tak klimatyczne, a Lou wygląda tak niewinnie. 
*kilka luźnych zdjęć*

(uszyłam zakolanówki, to moje pierwsze)
(to też uszyłam, pierwsze w życiu spodnie... może nie ma tragedii)
(Musiałam nakrzyczeć na mojego psa, żeby pozwoliła mi zrobić to zdjęcie! Ale przeprosiłam potem...)
A tu Lou i ciasteczko (oreo jest wegańskie!)
Ja wiem, że moje dziewczynki, zwłaszcza Lou, to okropne rozczochrańce. Trudno okiełznać ich włoski. No to do następnego!

czwartek, 10 września 2015

#14 Mei i Lou gotują #2: tofucznica bez udziwnień

Tofucznica. Jeśli nie posiadacie w domu czarnej soli czy płatków drożdżowych, to jeszcze nie znaczy, że nie można jej przyrządzić. Jest tak smaczna, że nie planuję na razie kupna wyżej wymienionej soli i płatków.

Mei: Na początek tofu! Alex przyrządza z połowy dużej kostki (ja miałam takie z polsoi, 250g) i mówi, że ledwo ją zjada. No i jest bardzo wygodne.


Lou: Średnia cebula i średni pomidor bez skórki. 


M: Sól i pieprz!


L: Curry! 



M: Oraz inne przyprawy (kurkuma, słodka papryka, czosnek granulowany)


L: Jak zwykle zapomniany olej do smażenia!


L: Tofu trzeba pokruszyć do miseczki.

  
 M: Pokroić cebulkę w kostkę, rozgrzać olej na patelni i wrzucić cebulę, jak już będzie nagrzany.




M: Gdy cebula się nam już usmaży, wrzucić tofu i posypać przyprawami, zależnie od upodobań.


Pod koniec smażenia dodać pomidora!


Można posypać szczypiorkiem, zjeść z chlebkiem...
Pachnie pięknie, wygląda nie gorzej. 
M&L: Smacznego!

#13 Sukienka Lou

Lou: Chyba sobie kpisz, jeśli uważasz, że będę paradować w tej przesłodzonej kiecce a'la Mei.


L: Wyglądam tak uroczo, że zaraz na siebie zwymiotuję...

 Mei: Proszę, zrób sobie ze mną zdjecie!
L: Nie ma mowy, mała.


  M: Tylko jedno, proooszę!
L: Nie zmusisz mnie.


M: Lou...
L: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Puść mnie, potworze!

 
 L: Pójdę się przebrać w moje ubrania, nie rób mi zdjęć!
M: Co ja mogę?


L: Uh... *do siebie* i teraz będzie się tak fochać?


L: Dobra, mała, jedno możemy sobie razem zrobić...


M: Naprawdę?
L: Ale tylko jedno.
M: O mamusiu, kocham Cię, Lou! Yyy, to znaczy, juhu!  


 
 ...


L: W sumie... wyglądam całkiem uroczo.

poniedziałek, 7 września 2015

#12 Niespodzianka w cukierkach

Mei: Lou, sprawdzałaś skład tych cukierków?
Lou: Nieee...


M: A wiesz czym jest kwas karminowy..?


L: Pewnie jakaś chemia...



M: Um, Lou, słuchaj: kwas karminowy to ciemnoczerwony barwnik, pozyskiwany z wysuszonych, zmielonych owadów... zwanych czerwcami kaktusowymi...

 
L: Co?! Hfowbcgshjdcgbr4ds tfu tfu tfu! Zabierz to ode mnie!
M: Hihihi, a było czytać skład...


(tak, tak, Louise ma dziurę w wigu... wkrótce dostanie nowego)