środa, 17 czerwca 2020

♡ 137 A firehead girl and her weird family story - part 1 ♡

A Coven

   A long, long time ago, in a small house in the woods, lived a girl with a fire-coloured hair. Mother named her Salem. There was something special about that girl, she was different, and she knew it deep down in her heart. Her mother kept calling her a witch from the time she was born and she kept reminding her up until her last moments. Then, her mother passed, and just in a few years, her father left. Salem was all alone, just with her two baby sisters. In the woods, they had to survive on their own, poor little kids.



   Once Salem yelled at the littlest one for spilling the tea, and suddenly something weird happened. The Sun hid behind the clouds and the storm began. The clock on the wall started a race with itself and all the candles went out. From that moment, she knew something was not right. She waited, just until her sisters fell asleep and she ran up to the attic, which was closed for the last nineteen years and the key was hidden from her little sisters. Her father gave it to the oldest a few days before he left, saying 'Find a way there if something happens'. 
   The attic didn't seem that old and, to be honest, it looked like someone lived here all this time. The first thing that caught Salem's attention were the minerals lying on the wooden floor, creating a weird shape. She didn't recognize it at first but when she did, she was scared. Then, she looked at all the books on the shelves. One of them, Sleeping Beauty, seemed familiar. She wanted to take a closer look... but a weird noise scared her. She grabbed the book and ran down the stairs.



   The girls were long asleep just as the whole house was. The book opened on the table, all by itself, almost scaring Salem to death. "That is not Sleeping Beauty", she said to herself. She picked it up, very slowly, and what she saw was incredibly strange. There was a map and a letter, explaining her origin, the most secret things and telling, of course, she is, indeed, a witch. 
   So she took the map, packed a book and as a true witch would do, decided to fly on a broom. Of course, she had no idea how to actually fly. After trying a couple of times, she started crying and, apparently, it made the broom feel some sympathy for the poor girl because it decided to help. And just in a few seconds, Salem was gone. She tried so hard to understand the map she found but it was the strangest one she ever saw. And the broom wasn't helping this time. She had to walk to find the right way, while it started getting dark around. Then she saw a light on her path. "Need help?" the light asked. "I do." Salem said. And she went right behind him. They had to fight the woods in the dark, they had to run from the furious owls. 

   Finally, they reached the most breathtaking tree, the biggest one Salem had ever seen; yet the most dangerous of them all. An old tree, which seemed to be dying, but just between us: it was the most alive in the forest. The Light made a way around the tree while it opened its roots to show them a path. Salem decided to go inside. A cup of tea welcomed her in a hallway, The Light took her stuff and flew to another room, where music was on and the smell of a cake was in the air. She entered the room to the group of young witches standing around the table.
"We were waiting for you", one of them said.
"What is going on here?", Salem asked.
"You're one of us", she said, showing a seat with a gesture of her hand. And so Salem sat and they started eating. 


   A fire-head witch started to seem worried, then said:
"I need to get back to my sisters, they're all alone in the woods".
The coven looked at each other, then at her. 
"Do not worry, Salem, they're upstairs, safe and asleep"
She calmed down. They ended eating in silence, then gifted the girl a pile of clothes. A few dresses for her and her sisters. She was so relieved that the girls were upstairs! After she said goodnight to everyone, she started looking for their room on the last floor. Her sisters were sleeping behind the last door on the left side of the hall. Salem just peeked inside with an honest smile, then went to her own room to rest a bit.
"You are safe now", she said to herself while falling asleep.



~ to be continued ~


wtorek, 30 kwietnia 2019

136 In the Mountains

Oczywiście, że bardzo dawno mnie nie było. To już niestety norma, a wymówka ciągle ta sama - praca. Ale! Mam dla was nowe zdjęcia sprzed tygodnia! Na święta wybrałam się z moją dziewczyną i czterema plastikowymi podopiecznymi w góry, Sudety. Spędziłyśmy super czas, chodząc po górach, pijąc somerki, śmiejąc się, jedząc świetne wegańskie jedzenie i tony cudownych ciast wspaniałej Gabrysi (dosłownie mogłabym umrzeć dla jej ciasta czekoladowego). W skrócie - Gabrysia to taka druga "mama" mojej dziewczyny i teraz chyba także moja (trzecia). W każdym razie, lalek miałam więcej niż dni, więc sfotografowałam tylko trzy z nich, ale mimo to, zapraszam na zdjęcia! 

Sobota - Bubble




Moja jedyna Byulka dostała nowe chipy i rzęski i nareszcie mogę śmiało powiedzieć, że ją skończyłam! Cudnie wygląda, prawda?




Pierwszy raz tak dobrze mi się ją fotografowało! 

Niedziela - Chilli






Chilli odzyskała swojego wiga! Uwielbiam ją w blondzie, w ogóle ją uwielbiam, jest przepiękną lalką. Ma subtelny makijaż, ale jednocześnie bardzo specyficzny, to jeden z moich ulubionych modeli. Niestety zostało odebrane jej obitsu, ale kupię jej nowe, jak w końcu łaskawie wyjdzie rozmiar, na który czekam rok :---) 

Poniedziałek - Gaja

Niestety zdjęcia Gai, które nadają się do publikacji, mam tylko z jednego miejsca. Ale jakiego! 




Sceneria - marzenie. Choć Gaja trochę rozczochrana i z kwiatami, spadającymi jej z włosów, myślę, że zdjęcia się udały. Światło było niesamowite, w tle szumiący strumyczek, kamienie porośnięte mchem, a obok ukochana osoba. Dosłownie mogłabym się tam położyć i spędzić tam resztę swojego życia. 
Niestety na temat wyjazdu byłoby na tyle. Ale! Parę dni później, z dziewczyną, siostrą i przyjaciółką wybrałam się na Pyrkon! Niestety zaledwie na jeden dzień, ale za to z czym wróciłam :-) Drodzy czytelnicy, przedstawiam wam pyrkonową zdobycz o imieniu Parsley. Jest to Pullip Karen, aktualnie w stockowych chipach Dal Puki oraz w żółtym wigu z Mandarake. 


Zdjęcie z telefonu to póki co jedyne, jakim mogę się z wami podzielić, ale obiecuję wam sesję jeszcze w majówkę! No więc na dziś to niestety tyle. Jako że jest późno, życzę wam dobrej nocy, kolorowych snów i oczywiście przyjemnie spędzonej majówki! Do napisania ♡ 

czwartek, 31 stycznia 2019

135 Late Christmas & meet

Welp, znowu chwilę mnie nie było, za co bardzo przepraszam, ale dużo się dzieje, głównie lalkowo! Zacznijmy może od świąt - chwilę przed nimi sprawiłam sobie prezent ode mnie dla mnie, chwaliłam się wam pudełkiem, zagadka została odgadnięta ;-) W nowym roku moja lalkowa rodzina powitała Gaję - moją wymarzoną Pullip Kore ♡


Uwielbiam ją z całego serduszka, jest cu-do-wna, jeszcze piękniejsza na żywo! Ma naprawdę nietuzinkowe usta - z daleka wyglądają na lekko pomarańczowe, w rzeczywistości z bliska są różowo-żółte. Na oczach ma delikatny niebieski cień, brązowy eyeliner i śliczne, subtelne rzęski. Brwi nie odznaczają się mocno, ale bardzo mi się podobają - mają śliczny kształt i kolor. 
Wig jest całkiem fajnej jakości! Ostatnio trafiam na przyjemne stockowe wigi - jedyny przeokropny stockowy wig, z jakim miałam do czynienia, należał do JouJou - brr. Ten jest miękki, ładnie się układa, włoski raczej nie wypadają. I ma ładny, ciepły odcień blondu! Kwiaty we włosach to spinki, co jest dużym plusem, bo mogę przepiąć je komu chcę, jak chcę i gdzie chcę, a nawet nosić sama, a jestem ogromną fanką kwiatów we włosach (jakby ktoś jeszcze nie wiedział). Jej stock jest śliczny, chociaż nie składa się z wielu elementów - baaardzo długa pastelowo zielona sukienka z haftem - zwiewna, luźna; biała "podsukienka", koronkowe majtki, kwiaty oraz - wierzę, że posiada również buty, ale ich nie dostałam. 

Zdjęcie pożyczone od Groove.
Także rok zaczęłam świetnie, ale to jeszcze nie koniec! W następnej kolejności wystawiłam na wymianę dwie lalki: Pullip Hinaichigo (nie mam nawet pojęcia, czy wspomniałam tu o niej chociaż słowem) oraz Cinnamon, czyli Dal Chenille du Jardin, która jest prześliczna, ale totalnie nie potrafiłam się z nią zgrać. W zamian za Cinnamon, dostałam tę ślicznotkę:


Miałam dość kiepskie światło, robiąc to zdjęcie, więc małą trochę prześwietliło, co jednak nie ujmuje jej urody. Na imię jej Nori - jest to Dal Risa. Ma śliczne, pełne usta, cudne brewki, których na zdjęciu niestety nie widać i!!! Spójrzcie tylko na pieprzyk pod jej lewym okiem! Zdecydowanie jest to element wyróżniający tego malucha spośród pullippowatych. 

Tego samego dnia co Nori, w moje łapki wpadła paczka, spóźniony prezent z Holiday Exchange, czyli tłumacząc - świątecznej wymiany prezentowej z międzynarodowej grupy Omocha Crush Pullip and Doll HQ. Nie mogło być lepiej! W paczce było mnóstwo drobiazgów i nie-drobiazgów, takich jak buciki, naszyjnik, streszczona wersja Sleeping Beauty, ubranko i parę innych uroczych rzeczy, ale najlepszą i najbardziej niespodziewaną częścią prezentu była Little Pullip Calfy! Nie dostała imienia od razu, bo była tak niespodziewana, że zanim zaczęłam nazywać ją jakkolwiek inaczej niż pchła, minęło parę dni. Teraz oprócz pchły, nazywam ją także Fairyflie. Fairyfly to ponoć najmniejszy insekt na świecie, więc pasuje idealnie. Planuję dla niej ciałko Picco Neemo, nowego wiga (może blond?), szklane oczka (totalnie nie mam pomysłu na kolor) i może pomyślę nad makijażem, chociaż ten jest całkiem uroczy i całkiem ładny jak na Little Pullipa. Teraz, jak już jedną mam, będzie trzeba sprawić jej koleżanki :---/ 


Całkiem urocza, prawda? Oryginalnie przyszła w kigurumi krówki, a jej obecna sukienka to spódniczka od lalki Kuu Kuu Harajuku. Jest tak mała, że to jedyne co miałam w jej rozmiarze. 

Na miejsce Kidy - czyli Pullip Hinaichigo wpadła do mnie lalka, którą już posiadam, ale uważam ją za tak ładną, że mogę mieć i dziesięć. W dodatku dorwałam ją w calutkim stocku, co cieszy mnie bardziej niż bardzo, bo strasznie o nim marzyłam. Przedstawiam drugą Pullip Canele, imieniem Blue - oczywiście siostrę bliźniaczkę Brie.


Na dniach przyjdzie mi jej obitsu i planuję zrobić jej oraz Brie sesję zdjęciową. 

Zaczęłam trochę od złej strony, bo miałam jeszcze pokazać wam sesję świąteczną, następnie zdjęcia z meeta i nowe lalki na koniec... ale wyszło jak wyszło, więc do świątecznych zdjęć przejdziemy teraz! 


Zabrałam ze sobą Saffron (Pullip Yona), Brie (Pullip Canele) oraz Chilli (Pullip Alice du Jardin), ale skupiłam się głównie na Saffron, bo jakoś najładniej mi pozowała c:


Ma także zdjęcie z siostrą!




Ze świątecznych zdjęć niestety tylko tyle. Za rok to naprawię! A teraz trzecia i ostatnia część posta: mini wrocławski meet w znajomym gronie. Zdjęć nie obrabiałam, bo zwyczajnie mi się nie chce. Ale! Na następnym takim spotkaniu planuję zostawić w tyle zdjęcia w postaci lalka stoi, lalka siedzi i podnieść sobie poprzeczkę do czegoś bardziej ambitnego, wymagającego. Wziąć rekwizyty, znaleźć tło, ustawić lalkę w ruchu - to będzie coś! (może nie coś super, ale COŚ na pewno)


Zdjęć dużo nie ma, nowych lalek jest sporo. Tu mamy panny w kolorze mocha: Koko Moniki, Sofia Pauliny, moja Kiki oraz Aurora Nell. Wszystkie cztery są ręcznie malowane - Koko i Aurora przez Monikę, a Sofia przez tę samą osobę co Kiki.


Dalej mamy krótkie boby: moja Freyja (Pullip Galene), Amika Poli i Kiki ♡


Team róż! I fiolet. I odrobina truskawkowego blondu.
Od lewej, górny rząd: Pullip mocha FC Moniki, Pullip Classical White Rabbit Moniki, Pullip mocha FC, Pullip FC Moniki, Pullip Kirshe Poli, Pullip Megurine Luka Poli;
dolny rząd: Pullip Lupinus Moniki, Yeolume FC Moniki, Dal Heiwa, Dal Puki, Dal mocha FC, Byul Sucre.


Blondynki - ciemne, jasne, miodowe, białe i ruda Bonnie.
Górny rząd od lewej: Pullip Seila Moniki, Pullip Classical White Rabbit Moniki, Pullip Yona, Pullip Victorique de Blois Pauliny, Pullip Tomoe Mami Moniki, Pullip Hinaichigo (której już nie mam), Pullip Yona Pauliny;
dolny rząd: Dal Chenille du Jardin (której także już nie posiadam), Pullip Alice du Jardin, Pullip Favorite Ribbon, Dal Kaname Madoka Poli, Dal Cinnamoroll Poli, Pullip Tiphona Nell i moja Pullip Canele ♡


Dalej ciemnowłose lalki: Pullip Rida Pauliny, Pullip Gretel Poli, Taeyang FC Pauliny, Pullip Bloody Red Hood Moniki, Pullip mocha FC Pauliny, Pullip Galene i Pullip FC Poli. 


I na koniec trójka, która kolorami włosów nie wpisała się w żadną kategorie - Pullip Hatsune Miku Wiktorii, Pullip Lunatic Queen Pauliny oraz Pullip Hatsune Miku LOL Poli. I to tyle. Chciałam wam tylko pokazać parę nowych lalek ze spotkania i myślę, że póki co, zdjęcia grupowe wam wystarczą ;-) 


Na koniec jeszcze ostatnie zdjęcie - moja aktualna kolekcja. 
Do następnego! 

niedziela, 23 grudnia 2018

134 Snowy Forest & Yellow Curry

Część pierwsza

Okej, przyznam szczerze, że nie miałam czasu na lalki. Naprawdę dużo się zmieniło - przeprowadzka na swoje to nadal dla mnie nowość, ciągle pracuję, wracam jak jest już ciemno i nie mam czasu dla lalek. No ale przyszły święta, nareszcie przyszły święta! Chwilę temu wpadła do nas moja najlepsza przyjaciółka Monika, zostawiła dwie swoje lalki i zabrała Phoebe. Postaram się jeszcze obfocić drugą pannę, ale na dziś przedstawię wam szybko i krótko najsłodszego maluszka - Apricot, Yeolume customizowaną właśnie przez Monikę, u boku mojej Bubble, Byul Sucre. Oprócz tego. uświadomiłam sobie, że Cayenne nie dostała żadnych porządnych zdjęć, odkąd założyłam jej nowe obitsu, więc zabrałam także ją. Jestem naprawdę zadowolona z tego, jak wyszły! 
Nie mogę się również nie pochwalić, że sprawiłam sobie lalkowy prezent na święta - aktualnie do mnie leci, kolejna pozycja z sekcji must have na mojej wishliście <3 Pochwalę się tu pewnie w styczniu! A teraz zdjęcia :-)



Zaczynam od tych dwóch, które nie są tak udane, jak bym chciała. Niestety trochę mi malucha prześwietliło, ale przez ostatnich kilka dni docierało do mnie, że hej, mam Byul Sucre!, chociaż jest ze mną od sierpnia XD No i tak sobie to trwa, dopiero do mnie dociera, że udało mi się ją zdobyć.



Najśliczniejsza Byulka na świecie! 



Apricot Moniki z moją Bubble. Wyglądają obok siebie przerozkosznie :3






Cayenne! Ustawienie jej nie było proste, pobrudziłam jej buzię błotem, spadła w brudne liście, miała ziemię we włosach... ale przeżyła, nie ucierpiała, a zdjęcia wyszły śliczne! 

Mam sporo do aktualizowania na blogu. Wymieniłam Yui na inną pannę, której nawet tu nie pokazałam. W międzyczasie uzbierałam pieniądze i zapłaciłam za kolejną wymarzoną pullipkę. Tak wymarzoną, jak była moja Brie, więc trochę mam wątpliwości, czy na pewno nie jest to sen. Zdjęcie jej pudełka, jako podpowiedź dla was. Możecie zgadywać w komentarzach! Na imię będzie jej Gaja ;-)







Część druga

Mam jeszcze coś, czego dawno tu nie było, a bardzo lubiłam to robić. Gotowanie z lalkami c:
Od ostatniego takiego posta, trochę skoczyły mi skille w robieniu zdjęć oraz w gotowaniu, więc postanowiłam spróbować. Nie jest tak idealnie, jak chciałam, ale sprawiło mi to radochę, enjoy!

Yellow curry (2-4 porcje)

vegan, gluten free

Występują: Chilli, Brie, Saffron oraz Phoebe


Chilli: Krok pierwszy: ulubiony ryż. U nas zwykły, biały ryż, ale polecam brązowy! Dwieście gramów będzie w porządku na dwie duże lub cztery małe porcje. Gotujemy według instrukcji na opakowaniu! Nie zapomnijcie dodać soli.


Brie: Cebula. Średnia, dwie małe lub jedna ogromna. Jak kto lubi. My lubimy cebulę, więc używamy jej sporo. Weź tę, Saff. 
Saffron: Sama weź, jesteś tak samo blisko jak ja. 


Brie: Przyda nam się również coś do mieszania! 


Chilli: Kolejny krok: cebulę kroimy - również bez większego znaczenia w jaki sposób. Podsmażamy na patelni na oleju, aż się zeszkli. Solimy w trakcie. 


Saffron: Będziemy potrzebowali mleka kokosowego w puszce oraz świeżej brukselki, którą należy obrać z brzydkich listków i poprzekrajać na połówki. 



Chilli: Dodamy także ze dwa duże ząbki czosnku. Obieramy je i wyciskamy praską na smażącą się cebulkę. Podsmażamy chwilę, a następnie dorzucamy brukselkę i dolewamy wody, żeby się podgotowała. Możemy dodać suszonego czosnku niedźwiedziego oraz płatków drożdżowych. 


Brie: Oprócz curry w proszku, warto dodać pasty yellow curry. Jest dużo bardziej pikantna, ale ma także więcej aromatu. Na szklankę wody wystarczy łyżeczka - będzie pikantne. Pół łyżeczki, jeśli nie chcecie, żeby było. Mieszamy, aż pasta się rozpuści. Na koniec dodajemy gęstą część mleka kokosowego. Łyżkę stołową, dwie, trzy - spróbujcie i sami zdecydujcie. Gotowe, smacznego! 

*kilka chwil później*

Phoebe: Chilli, czy lubisz brie?


Chilli: Wiesz, różnie. Bywa dla mnie super kochana, ale głównie, gdy czegoś ode mnie chce. Przez większość czasu jest raczej opryskliwa... 


Chilli: ...raczej niespecjalnie miła i okropnie mi dokucza, zwłaszcza w towarzystwie innych dziewczyn!


Chilli: Ale ah! Jest prześliczna! 
Phoebe: ...
Chilli: Jej włosy są mięciutkie i lśniące, usta mają przepiękny kolor, a oczy niesamowicie mienią się w słońcu. A jej śmiech... oh.


Phoebe: ...um, Chilli?
Chilli: .... ....  .......  ......


Chilli: Tak, Phoebe?
Phoebe: *wdech*


Phoebe: *wydech*
Chilli: ???
Phoebe: Pytałam o ser. Ser brie. Chciałam oddać ci swoją porcję.


Chilli: .......oh......nie mów Brie. 

To tyle z mojej strony. Do następnego, mam nadzieję, świątecznego posta!