Część pierwsza
Okej, przyznam szczerze, że nie miałam czasu na lalki. Naprawdę dużo się zmieniło - przeprowadzka na swoje to nadal dla mnie nowość, ciągle pracuję, wracam jak jest już ciemno i nie mam czasu dla lalek. No ale przyszły święta, nareszcie przyszły święta! Chwilę temu wpadła do nas moja najlepsza przyjaciółka Monika, zostawiła dwie swoje lalki i zabrała Phoebe. Postaram się jeszcze obfocić drugą pannę, ale na dziś przedstawię wam szybko i krótko najsłodszego maluszka - Apricot, Yeolume customizowaną właśnie przez Monikę, u boku mojej Bubble, Byul Sucre. Oprócz tego. uświadomiłam sobie, że Cayenne nie dostała żadnych porządnych zdjęć, odkąd założyłam jej nowe obitsu, więc zabrałam także ją. Jestem naprawdę zadowolona z tego, jak wyszły!
Okej, przyznam szczerze, że nie miałam czasu na lalki. Naprawdę dużo się zmieniło - przeprowadzka na swoje to nadal dla mnie nowość, ciągle pracuję, wracam jak jest już ciemno i nie mam czasu dla lalek. No ale przyszły święta, nareszcie przyszły święta! Chwilę temu wpadła do nas moja najlepsza przyjaciółka Monika, zostawiła dwie swoje lalki i zabrała Phoebe. Postaram się jeszcze obfocić drugą pannę, ale na dziś przedstawię wam szybko i krótko najsłodszego maluszka - Apricot, Yeolume customizowaną właśnie przez Monikę, u boku mojej Bubble, Byul Sucre. Oprócz tego. uświadomiłam sobie, że Cayenne nie dostała żadnych porządnych zdjęć, odkąd założyłam jej nowe obitsu, więc zabrałam także ją. Jestem naprawdę zadowolona z tego, jak wyszły!
Nie mogę się również nie pochwalić, że sprawiłam sobie lalkowy prezent na święta - aktualnie do mnie leci, kolejna pozycja z sekcji must have na mojej wishliście <3 Pochwalę się tu pewnie w styczniu! A teraz zdjęcia :-)
Zaczynam od tych dwóch, które nie są tak udane, jak bym chciała. Niestety trochę mi malucha prześwietliło, ale przez ostatnich kilka dni docierało do mnie, że hej, mam Byul Sucre!, chociaż jest ze mną od sierpnia XD No i tak sobie to trwa, dopiero do mnie dociera, że udało mi się ją zdobyć.
Najśliczniejsza Byulka na świecie!
Apricot Moniki z moją Bubble. Wyglądają obok siebie przerozkosznie :3
Cayenne! Ustawienie jej nie było proste, pobrudziłam jej buzię błotem, spadła w brudne liście, miała ziemię we włosach... ale przeżyła, nie ucierpiała, a zdjęcia wyszły śliczne!
Mam sporo do aktualizowania na blogu. Wymieniłam Yui na inną pannę, której nawet tu nie pokazałam. W międzyczasie uzbierałam pieniądze i zapłaciłam za kolejną wymarzoną pullipkę. Tak wymarzoną, jak była moja Brie, więc trochę mam wątpliwości, czy na pewno nie jest to sen. Zdjęcie jej pudełka, jako podpowiedź dla was. Możecie zgadywać w komentarzach! Na imię będzie jej Gaja ;-)
Część druga
Mam jeszcze coś, czego dawno tu nie było, a bardzo lubiłam to robić. Gotowanie z lalkami c:
Od ostatniego takiego posta, trochę skoczyły mi skille w robieniu zdjęć oraz w gotowaniu, więc postanowiłam spróbować. Nie jest tak idealnie, jak chciałam, ale sprawiło mi to radochę, enjoy!
Yellow curry (2-4 porcje)
vegan, gluten free
Występują: Chilli, Brie, Saffron oraz Phoebe
Chilli: Krok pierwszy: ulubiony ryż. U nas zwykły, biały ryż, ale polecam brązowy! Dwieście gramów będzie w porządku na dwie duże lub cztery małe porcje. Gotujemy według instrukcji na opakowaniu! Nie zapomnijcie dodać soli.
Brie: Cebula. Średnia, dwie małe lub jedna ogromna. Jak kto lubi. My lubimy cebulę, więc używamy jej sporo. Weź tę, Saff.
Saffron: Sama weź, jesteś tak samo blisko jak ja.
Brie: Przyda nam się również coś do mieszania!
Chilli: Kolejny krok: cebulę kroimy - również bez większego znaczenia w jaki sposób. Podsmażamy na patelni na oleju, aż się zeszkli. Solimy w trakcie.
Saffron: Będziemy potrzebowali mleka kokosowego w puszce oraz świeżej brukselki, którą należy obrać z brzydkich listków i poprzekrajać na połówki.
Chilli: Dodamy także ze dwa duże ząbki czosnku. Obieramy je i wyciskamy praską na smażącą się cebulkę. Podsmażamy chwilę, a następnie dorzucamy brukselkę i dolewamy wody, żeby się podgotowała. Możemy dodać suszonego czosnku niedźwiedziego oraz płatków drożdżowych.
Brie: Oprócz curry w proszku, warto dodać pasty yellow curry. Jest dużo bardziej pikantna, ale ma także więcej aromatu. Na szklankę wody wystarczy łyżeczka - będzie pikantne. Pół łyżeczki, jeśli nie chcecie, żeby było. Mieszamy, aż pasta się rozpuści. Na koniec dodajemy gęstą część mleka kokosowego. Łyżkę stołową, dwie, trzy - spróbujcie i sami zdecydujcie. Gotowe, smacznego!
*kilka chwil później*
Phoebe: Chilli, czy lubisz brie?
Chilli: Wiesz, różnie. Bywa dla mnie super kochana, ale głównie, gdy czegoś ode mnie chce. Przez większość czasu jest raczej opryskliwa...
Chilli: ...raczej niespecjalnie miła i okropnie mi dokucza, zwłaszcza w towarzystwie innych dziewczyn!
Chilli: Ale ah! Jest prześliczna!
Phoebe: ...
Chilli: Jej włosy są mięciutkie i lśniące, usta mają przepiękny kolor, a oczy niesamowicie mienią się w słońcu. A jej śmiech... oh.
Phoebe: ...um, Chilli?
Chilli: .... .... ....... ......
Chilli: Tak, Phoebe?
Phoebe: *wdech*
Phoebe: *wydech*
Chilli: ???
Phoebe: Pytałam o ser. Ser brie. Chciałam oddać ci swoją porcję.
Chilli: .......oh......nie mów Brie.
To tyle z mojej strony. Do następnego, mam nadzieję, świątecznego posta!
One wszystkie są PEZESŁODKIE ❤❤❤
OdpowiedzUsuńA obstawiam Pullip Kore 😍
Niedługo przekonamy się, czy zgadłaś :'-D
UsuńDziękuję bardzo! 💝
Jakie słodziutkie!! Jestem nowa na tym blogu i już mi się podoba :) Jesli zechcesz, możesz też zajrzeć do mnie
OdpowiedzUsuńOjejkuuu czemu dopiero znalazłam ten blog ;^; mam nadzieję, że napiszesz coś w najbliższym czasie bo... tu jest po prostu cudownie!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie mi miło! Dziękuję ❤️
UsuńNapiszę, oczywiście, cały czas zbieram materiał na następny post :-)
Wszystkie panny ą urocze i zapewne świetne z nich kucharki:) Jakbyś chciała dodać do nich parę drobiazgów to właśnie pozbywam się miniaturowych skarbów, w różnej skali (1_12, 1_6, 1_4). Większość jest ręcznie robiona i w cenach tańszych nawet 3x niż na Etsy czy Ebay. Jak chcesz to wpadnij do mnie na bloga http://besudolls.blogspot.com
OdpowiedzUsuń