wtorek, 24 lipca 2018

#123 Kiki at the Pool

Jak mówiłam - mój blog będzie tętnił życiem przez wakacje. Może nie uda mi się robić zdjęć codziennie, ale aktualnie na to mam ochotę. Nie mam wielu zajęć, siedząc sama w domu, więc eksperymentuję z lalkami i aparatem. Dziś naraziłam Kiki, aparat oraz siebie na utopienie, na szczęście obeszło się bez tragicznych wypadków i strat i skończyło się zaledwie mokrym wigiem. Robiony na szybko strój kąpielowy pokazuje, jak bardzo nie lubimy się z igłą oraz nitką - totalna prowizorka, na szczęście zdała egzamin w basenie. Muszę przyznać, że sesja na wodzie była wyzwaniem! Kiki ciągle odpływała, obracała się, przechylała, ale udało mi się coś tam zrobić. Jestem całkiem zadowolona, jak na warunki, w jakich przyszło mi ją focić. Żałuję tylko, że nie wzięłam do tej roli kogoś innego, ale kierowałam się długością wiga, który ostatecznie i tak skończył w wodzie. Mam nadzieję, że zdjęcia wam się spodobają!


zbędny element: drabina w tle po prawej




kolejny zbędny element w kadrze: pływak z chlorem

utopiony ręcznik


Ostatnie to chyba mój faworyt. Teoretycznie nic specjalnego, ale jednak wygląda naprawdę fajnie. Jako że niedługo będę miała calutki dom (oraz ogród) tylko dla siebie, to liczę, że będę jeszcze bardziej zmotywowana do dużej ilości zdjęć oraz postów! A jako że większość pomysłów przychodzi spontanicznie, nie obawiam się o brak weny - liczę na miliony pomysłów i inspiracji! Wam natomiast życzę udanej reszty wakacji i liczę na obficie sfotografowane lalki, które będę mogła oglądać potem na grupach i blogach. Do następnego! 

poniedziałek, 23 lipca 2018

#122 Fennel & Arizona

Po miesiącu, Koper wrócił od Nell i od razu dostał nowe oczka, których kupno miało zadecydować o ostatecznym sądzie jedynego chłopa w moim domu. Poważnie rozważałam sprzedaż mojego jedynego Taeyanga, na szczęście postanowiłam dać mu ostatnią szansę, którą zdecydowanie wykorzystał. Kolor i ogólny design oczek okazał się być strzałem w dziesiątkę! Oczywiście znów wybrałam chipy od Lullaby - zarówno dla Fennela, jak i dla Ari. Gwiazdą posta będzie jednak Koper - bo nad Ari aż tak się nie rozpływam i choć wygląda bardzo ładnie, tak Koper chyba zdobył moje serce na dobre. Zrobiłam mu kilka całkiem ładnych portretów i po prostu wrzucam je tutaj hurtowo do podziwiania mojego plastikowego syna.






Mam również oczywiście kilka zdjęć Arizony w nowych chipach, które w rzeczywistości okazały się być innego koloru niż pokazywało zdjęcie w sklepie.





Mimo że kompletnie nie jest to kolor, którego się spodziewałam, muszę przyznać, że oczka bardzo mi się podobają. Nie jestem jeszcze przekonana, czy podobają mi się same, czy podoba mi się w nich Ari, jednak póki co, zdecydowanie zostają. 

Mam nadzieję, że do końca wakacji uda mi się obfocić wszystkie lalki, które mam w domu - i chciałabym, żeby udało się wyciągnąć je więcej niż raz. Nie jest tak źle! W końcu mam zdjęcia już ponad połowy... jeśli liczyć dzisiejsze zdjęcia na bluzie we własnym pokoju. No, może powtórzę je w plenerze. Do napisania! 

wtorek, 17 lipca 2018

#121 Adventure part 2 - Phoebe & Brie

Witam po krótkiej przerwie - jak obiecałam - w poście numer dwa z bieszczadzkiej przygody! Tym razem mam dla was prześwietlone zdjęcia Phoebe oraz ładne zdjęcia Brie asekurowanej przez moją dziewczynę - dzięki czemu obyło się bez upadków na twarz - bo oczywiście jak to ja, zawsze ryzykuję, ustawiając lalki bez żadnych podpórek w stylu patyczków do szaszłyków. Więc tak - na wszystkich moich zdjęciach, moje lalki stoją same - oprócz dwóch czy trzech zdjęć Fibi, gdzie trzymam ją w dłoni. Enjoy again.


Zaczynam oczywiście od najsłabszych - na zdjęciu powyżej, trzymam bąbla w dłoni, a uważam je za kiepskie, ponieważ pomimo ślicznego tła, ma na buzi paskudny cień, w dodatku na tyle nierównomierny, że wygląda to abstrakcyjnie. Wrzucam ze względu na śliczny widok na Solinę.




Następne w kolejności mamy trzy pięknie prześwietlone zdjęcia, nad czym płaczę, bo bardzo podobają mi się kadry oraz potencjał kolorystyki - niewykorzystany ze względu na bezlitosne słońce, rażące wszystko dookoła. 




Kolejne kiepskie zdjęcia to te robione pod światło, w których mimo wszystko jest coś, co podoba mi się na tyle, że nie chcę ich usuwać. 





Ładne zdjęcia Fibi w ilości 4 (słownie: cztery) możecie podziwiać wyżej. Znaczy wiecie - nie uważam, że technicznie są świetne, ale są ładne wizualnie i to chyba mi wystarcza! No a tego malucha od początku wyjazdu okropnie faworyzuję, za co bardzo przepraszam moje pozostałe dyńki. No to czas na Brie! Zaczniemy oczywiście od gorszych zdjęć:




Tych kiepskich jest na szczęście zdecydowanie mniej niż tych, które uważam za ładne.


To zdjęcie - mimo złego kadru i czarnej kropki - nie mogło zostać pominięte. Głównie dlatego, że mnie bawi. Mianowicie, czarna kropka jest trzmielem, który postanowił spocząć na chwilę na nosie Brie, po czym przelecieć nad nią, kiedy robiłam jedyne pionowe ujęcie w tym miejscu - zorientowałam się za późno. Teraz na szczęście możemy przejść do lepszych ujęć.



Zdjęć Brie mam jakiś milion, więc tu musiałam zrobić większą selekcję głównie po to, żeby uniknąć spamu oraz żeby post nie był nieskończenie długi, jednak jestem zadowolona chyba z całej tej sesji. Na zdjęciach, na których stoi na kamieniu również trzymała się samodzielnie - zwiewana przez wiatr i łapana przez E, dzięki czemu nie upadła ani razu, a E została mianowana najlepszym asekuratorem lalek, z jakim miałam do czynienia (zasłużyła na order z pieczonego ziemniaka).



Czy Brie została marynarzem?





Bardzo serdecznie dziękuję panu w pomarańczowej koszulce, który wciął mi się w kadr na drugim zdjęciu - które moim zdaniem byłoby lepsze od pierwszego, właśnie gdyby nie pomarańczowy nieproszony gość. To stety-niestety byłoby na tyle lalkowych zdjęć z wakacji. Znaczy, z wyjazdu, bo wakacje dopiero się zaczęły i planuję być bardzo, bardzo produktywna jeśli chodzi o fotografowanie moich lalek! 
Zwłaszcza, że wkradło mi się parę zmian, takich jak nowe chipy dla Arizony oraz Kopra, Brie w nowej sukience oraz Ivy, która stała się lampą. Do następnego!

#120 Adventure part 1 - Cayenne & Kiki

Cześć! Byłyśmy na wakacjach! Pierwszy raz zabrałam ze sobą na długi wyjazd więcej niż jedną czy dwie lalki. Tym razem padło na Cayenne, która miała lecieć ze mną i Kiki do Amsterdamu, ale zostało mi to wybite z głowy; kolejny raz Kiki - ulubienica mojej partnerki; Brie jako jedna z moich faworytek oraz Fibi jako druga ulubienica i jedyny maluch na wyjeździe. Niestety zrobiłam im jedynie osobne zdjęcia, chociaż planowałam również sesje w parach oraz grupową, jednak kiepska pogoda lub lenistwo wzięły górę. Tylko kilka dni w trakcie wyjazdu było idealnych do zdjęć, z czego ja wykorzystałam może trzy z nich - jak widać zresztą po zdjęciach Phoebe, które są poprześwietlane. Zdjęcia Fibi będą jednak w kolejnym poście, bo zrobiłoby się ich tu zdecydowanie za dużo. Bieszczadzką przygodę podzielę na dwa posty - właśnie ze względu na ilość zdjęć poszczególnych lalek, bo niestety wyszło niesprawiedliwe nierówno. Tutaj więc zobaczycie wymienione w tytule dziewczęta, a w kolejnym - dłuższym - Fibi oraz Brie. Enjoy! 



Nie uważam tych dwóch zdjęć za jakieś specjalnie ładne - raczej przeciętne - ale łapałam ostrość tak długo, że musiałam zostawić i wrzucić ze dwa. Na szczęście reszta zdjęć Cayenne jest moim zdaniem bardzo ładna.




Nie mogłam oczywiście zdecydować się na jeden kadr, dlatego też rzucam dwa podobne do siebie portrety. Mam nadzieję, że wam również się podobają - zwłaszcza, że to pierwsze sensowne zdjęcia Cay, odkąd dostała tego wiga - a przecież wygląda cudownie!

Okay, to teraz Kiki:





Jak widać, zdjęć Kiki zostało mi jeszcze mniej niż zdjęć Cay, dlatego też postanowiłam połączyć je w jeden post. Planowałam również wspólne zdjęcia tej dwójki, jako że to jedyna para w mojej lalkowej rodzince - oczywiście wyszło jak zwykle.