Paczka nareszcie dotarła, więc jak obiecałam - jest wpis.
Mei: Co to za paczka? Chcę ją otworzyć, pomóż mi!
M: Czy Ty kupiłaś... krzesło?
Ja: Oj nie... otwórz lepiej.
M: To nie krzesło!
J: Przecież ci mówiłam.
M: Oj, nie wymądrzaj się...
M: Cześć obitsu, też chcesz zoba... oh, chwila, nie masz oczek, hihi.
M: Zobacz jaka jestem słodka w tej czapeczce!
J: Tak, Mei, oczywiście, że tak.
M: Chyba w to nie wątpisz?
J: ...bałabym się.
M: I dobrze!
M: Ojej, jakiś wig! Jak wyglądam w tym kolorze?
M: Rany!!! Czy to jest... nowa dyńka? Dlaczego nic nie mówiłaś? Jakie ma piękne oczy!
J: Od dziś będzie z nami mieszkać, mam nadzieję, że się dogadacie. Ma na imię Louise.
M: Cześć Louise! Mogę mówić do Ciebie Lou?
Lou: Orety, rety, dajcie mi jakieś ciałko! Prawie się ugotowałam w tym pudełku, wiecie jak wysokie temperatury osiągają wigi, gdy na dworze taki skwar?
M: Duża, czemu na to pozwoliłaś?
J: A miałam inne wyjście? Mam dla Lou obitsu.
L: Miałam na imię Zoey, ale Louise brzmi chyba lepiej!
Moja nowa podopieczna to Louise, mniej formalnie - Lou. Dal Milch na starym soft obitsu 23 cm, które należało do Mei. Urodziny obchodzi 24.08. Wiga ma do wymiany, chociaż kolor jest piękny. Poszukam podobnego. Dostałam też brązowego z jakiegoś pullipowatego stocku, ale jakość również jest kiepska, oraz moherowego blond wiga, ale drugiej blondyneczki nie chcę. Przy okazji prezentuję drugą sukieneczkę z pchlego targu.
A jako bonus!!! Moje dziewczynki w podróży!
(bardzo kiepska jakość, ale ćśśś...)