My to mamy szczęście! Mam w Niemczech koleżankę, która także lalkuje, dużo dłużej niż ja. Możliwość spotkania się niewielka ze względu na odległość. Z drugą lalkującą koleżanką zwykle były po prostu mało sprzyjające spotkaniu warunki. Wiecie co? Udało mi się spotkać je obie oraz mojego przyjaciela(?). Pierwsza z nich posiada tylko instagrama, na którego bardzo serdecznie zapraszam, Amelka.
Część lalek należy do Vic, a czerwonowłosa monsterka to bąbel mojego Vrisa, który mało udziela się lalkowo w internetach, więc oznaczanie go mija się z celem.
Do meritum! Było naprawdę świetnie. Spotkałam ważne dla mnie osóbki i miałam okazję obejrzeć lalki, które bardzo chciałam zobaczyć ze względu na dwie rzeczy: modele oraz ciałka, których wcześniej nie widziałam i fakt, że należą do ważnych osób. Znaleźliśmy miłe miejsce w parku nad Odrą. Pierwszą rzeczą zrobioną po wyjęciu bąbli z plecaków i toreb, było połączenie ich w pary...co poskutkowało tym, że lalki wróciły do domków, w związkach na odległość [*] (<- internetowy znicz dla wyrazów współczucia). Powstały dwa lalkowe związki i dwie dość słodkie kompilacje bez "podtekstów", haha! Czy to jeszcze normalne lalkowanie, czy już jakiś objaw poważnej choroby wywołanej mało spotykanym hobby? Jeśli to drugie, złożę podanie o rentę!
Nie przedłużając, nie rozdrabniając się, pokażę na zdjęciach, jak przebiegło spotkanie od lalkowej strony. Zapraszam!
Nie da się ukryć, kto był pierwszą parką! Niebieskowłosa Khoeli, czyli Dal Chenille du Jardin, należąca do Vic oraz słodka Alice, Dal Sentimental Noon Amelki. Dwa ostatnie zdjęcia robiła Vic.
Kilka....roboczych zdjęć. Za chwilę będę opowiadać o tych ślicznościach! Monsterka to Operetta Vrisa. Nie mam pojęcia, z jakiej serii, kompletnie się nie znam, ale dostała imię Poppy. Geneza jej imienia jest dość zabawna. Na pierwszym zdjęciu widać wzorki wytłoczone na jej lewym policzku. Vris uznał, że to skaryfikacje podobne do Popka, więc...powstała Poppy. Pozdrawiam Vrisa!!
Ten mały krasnal to bąbel Vic, Taiga! Taiga to Little Dal Lady Vixy na ciałku picco neemo. Pierwszy raz miałam styczność z Little Dal i pierwszy raz miałam styczność z całkiem picco neemo, co bardzo mnie cieszy, ciałko jest ładniutkie, ale ta skala powodowała u mnie strach o zrobienie maluchowi krzywdy. Z chęcią przesadziłabym jednego z bąbli na pure neemo, waham się jednak przez jedną istotną rzecz: ciałko nie jest tak ruchome jak obitsu, natomiast cena bardzo zbliżona lub nawet wyższa, co aktualnie mocno zniechęca mnie do zakupu. Wygląd zdecydowanie na plus. Może kiedyś, może inną lalkę! A będąc w temacie ciałek, czekam właśnie na drobną przesyłkę z obitsu. Właściwie to obitsu...bez torsu. Ale to nieważne, kiedy płaci się dwadzieścia złotych zamiast stu, prawda? Haha, ja to mam szczęście. A po co mi to obitsu? A no Ivy potrzebuje nowej ręki. I to tyle.
Taiga siedziała z Mei, która znudzona oglądała, jak robimy zdjęcia lalkom dobranym w pary. Czasem zagadywała inne lalki, śpiewała coś pod nosem i korzystała z ciepłego, jesiennego dnia.
Spójrzcie tylko na ten przeslodki kontrast. Pullip Melissa Amelki, o imieniu - nie zgadniecie - Melissa oraz moja malutka Ivy wyglądały obok siebie tak zabawnie, że aż uroczo. Typowa niegrzeczna imprezowiczka i mały aniołek. Najlepsze - według mnie - zostawiam na koniec, dlatego też wrzucę wam jeszcze parę przerywników:
Pomysł z glanami narodził się w mojej głowie, po zobaczeniu butów mojej Ivy i przeniesieniu wzroku na gany Vrisa. No musiałam, po prostu musiałam. Melissa natomiast wylądowała tam, żeby wyglądać jak po imprezie i...udało się. A na końcu jest tumblr girl.
Okay. To chyba czas na zdjęcia, którymi bardzo chcę się podzielić, a po nich już tylko grupowe. Nie będzie to wielkie wow, ani nic w tym guście, ale ten ship stał się moim ulubionym lalkowym shippem. A same zdjęcia są zwyczajnie ładne! Ale najładniejsze oczywiście na koniec, hihi.
Moja Nel i Anessa. Anessa to Pullip Merl (to już druga Merl w moim życiu!) Amelki i wygląda cudownie z Nel. Bardzo ładnie dobrały się kolorystycznie, co świetnie wygląda na zdjęciach. A teraz ładniejsze.
Nie znalazłyśmy kasztanów, więc Nel została poderwana liściem, co sprawiło, że szybciutko oddała swe serduszko w małe łapki Anessy! Ale to wciąż nie były najładniejsze zdjęcia :'-)
Zdjęcia przy drzewie zostały określone przez Amelię jako romantyczny spacer z drzewa, bo cóż, dziewczynki wyglądają, jakby z niego wychodziły. Jestem z nich zadowolona. Dwa ostatnie to zdecydowanie moje ulubione. Niby nic, ale jednak przyjemnie się na nie patrzy. Podwójną dumę powoduje u mnie fakt, że są surowe!
Ależ ja dziś dużo piszę. To ze względu na to, że było to ważne dla mnie spotkanie. Na pewno będę je miło i długo wspominać. Na koniec serwuję kilka grupowych zdjęć. A gdyby ktoś nie wiedział, posiadam instagrama, na którego bardzo serdecznie zapraszam, >>>klik<<<.
No i to by było na tyle. Do napisania i życzę wam mnóstwa równie udanych spotkań!
Jejku, te zdjęcia są cudowne, tak się cieszę, że się spotkałyśmy!
OdpowiedzUsuńŚliczne Lalki *-*
OdpowiedzUsuńP.S. Napisalam do Ciebie wiadomosci na fb ;)
Słodziaki wszystkie. Masz piękne lalki - zdjęcia także.
OdpowiedzUsuńAle mialyscie fajnego meeta:3
OdpowiedzUsuńCudne lalki!
A ja zauważyłam, że chenille du jardin Vic, była kiedyś moim maleństwem:)
Dobrze widzieć, że jest wciąż u Vic, chociaż brakuje mi jej charakterystycznego wiga <\3
Ale mialyscie fajnego meeta:3
OdpowiedzUsuńCudne lalki!
A ja zauważyłam, że chenille du jardin Vic, była kiedyś moim maleństwem:)
Dobrze widzieć, że jest wciąż u Vic, chociaż brakuje mi jej charakterystycznego wiga <\3